Tuesday, August 26, 2014

20.04.2015 Duelund CAST Copper/SILVER Cu-Ag

26.08.2014

Trochę czasu upłynęło od ostatniego posta.

Przed wakacjami mocno skomplikowała się moja rzeczywistość zawodowa co kompletnie uniemożliwiło mi słuchanie muzyki i myślenie o sprzęcie audio, potem przyszły upały i kiedy temperatura w mieszkaniu przekroczyła 25 stopni, osiągająca czasami 27C nie było już możliwości włączania moich grzałek GM70.

Teraz są 22 stopnie, więc zrobiły się idealne warunki do słuchania muzyki.
Zawodowo, jakoś sobie radzę, więc może warto znowu powrócić do zapomnianych blogowych aktywności.

Rzeczywistość audio sama przypomniała o sobie, kiedy wczoraj niespodziewanie przyszła nieoczekiwana zupełnie paczka z....Danii!

W środku pierwsze na świecie kondensatory 0.47uF/630V Duelund CAST COPPER-SILVER, czyli wersja hybrydowa!

Nie było to do końca spodziewane, bo były zamawiane w maju, potem nie zapłaciłem za nie z powodów zawirowań  i niepewności zawodowych i sądziłem, że wszystko rozeszło się po kościach, a kondensatory przyszły mimo braku przelewu....i nie pozostało mi nic innego jak za nie zapłacić. To taka delikatna presja producenta i niebywałe (w Polsce) zaufanie.

29.08.2014

Kondensatory już we wzmacniaczu. Podmieniły V-CAP CuTF. Pierwsze 10 minut to lekkie bagno. Potem czuć nadal pewne rozwarstwienie dźwięku. Widać spowolnienie i lekkie zabagnienie, ale jednocześnie czuć trochę srebrną część kondensatora w wysokich tonach. Na razie po dwóch wieczorach, V-CAP oferował więcej detalu, szybkości i klarowności przy pewnej twardości przy źródle cyfrowym, natomiast idealnie pasował charakterem do gramofonu.
Coś będzie można jednak powiedzieć dopiero po ok 30 godzinach grania.

Podłączenie zgodnie z sugestią producenta, czyli srebrna część na wejście i zewnętrzna miedziana część na wyjście. Chyba je zamienię miejscami, bo doświadczenie wskazuje, że to co na końcu toru bardziej wpływa na brzmienie.

08.09.2014

Myślę, że mam ponad 30 godzin aktywnego słuchania nowych kondensatorów za sobą. Czasem mi si podoba, czasem nie. Wysokie tony są dość dźwięczne, ale nieco delikatne. Cały czas mam wrażenie spowolnienia dźwięku co nie przeszkadza w klasyce ale przy muzyce bardziej rozrywkowej, jak Cesaria Evora, już przeszkadza. Przełączyłem wczoraj na V-CAP CuTF i wrażenie spowolnienia zniknęło. Dźwięk stał się bardziej płaski, głosy mniej namacalne, ale mikro detal w całym pasmie lepszy.

Istnieje pokusa szybkich wrażeń i emocjonalnych postów, ale tutaj, przy takiej cenie części, lepiej poczekać, więc to nie koniec poszukiwań. Pozostało odwrócenie kolejności podłączeń kondensatora hybrydowego i próby na wyjściu DACa.

09.09.2014

Po jednym dniu na V-CAP CuTF wróciłem znowu do hybrydowego Duelunda, ale tym razem w układzie najpierw miedziane wyprowadzenie, potem srebrne. Nie wiem jak obydwa kondensatory są w środku połączone. Skoro są wyprowadzenia hybrydowe, można sądzić, że szeregowo, ale to trochę nie ma sensu ekonomicznego, bo pojemności muszą być dwukrotnie większe niż wartość nominalna. Skoro są równolegle, nie powinno mieć wielkiego znaczenia jak się je podłączy, poza zwróceniem uwagi na folię wewnętrzną i zewnętrzną okładek kondensatora.
Brzmieniowo, pierwsze wrażenie jest lepsze w takim ustawieniu, choć nie jest to zgodne z zaleceniami producenta.
Myślę, że powoli można coś już powiedzieć o tym kondensatorze. Mam za sobą ok kilkunastu włączeń sprzętu na kilka godzin, więc myślę, ze 80% wygrzewania mam za sobą. Odnoszę się do ustawienia, miedziane wyprowadzenie na przód, srebrne na wyjście (niska impedancja).
Porównanie dotyczy wygrzanego V-CAP CuTF 0.33uF, vs Duelund Cu-Ag 0.47uF. Do masy za kondensatorem jest dławik siatkowy bocznikowany tantalowym rezystorem Shinkoh 47k.

Duelund CAST AG-Cu ma brzmienie bardzo analogowe, "cywilizowane", ograniczne i delikatne. Długo wybrzmiewa. Idealne do muzyki dawnej, kameralnej, głosów. Doskonałe do źródeł cyfrowych, szczególnie tych bardzo analitycznych, detalicznych, nieco twardych.
Wysokie tony są detaliczne, otwarte, subtelne, pełen niuansów.
Gdzie są słabe strony?
Generalnie PRAT, czyli ostrzejsza, dynamiczna muzyka brzmi czasem zbyt analogowo. Brakuje zadziorności, brakuje ostrego szarpnięcia. V-CAP jest trochę bardziej homogeniczny, zintegrowany. Jest także bardziej płaski, nieco dwuwymiarowy. Lepiej V-CAP CuTF pasuje mi do gramofonu, który ma wystarczająco dużo analogowości i nie wymaga dalszej humanizacji brzmienia. Do tego, kiedy w systemie jest dużo lamp, nie ma potrzeby dalszego "rozmiękczania" brzmienia. W systemach tranzystorowych, jasno brzmiących głośnikach i przy źródłach cyfrowych, Duelund wydaje się znacznie lepszym wyborem. Wiele zależy też od rodzaju muzyki jakiej słuchamy. Do klasyki Duelund może być lepszy.
Nie mogę jednoznacznie stwierdzić czy bardziej mi pasuje miedź na teflonie czy miedź ze srebrem w oleju. To jest kolejny element tunnigowy systemu, jak kable. Trzeba go dopasować do systemu.

19.09.2014

Wystarczy. Duelaund Cast hybrid AG/CU przetestowany!

Najpierw było 50-60 godzin we wzmacniaczu, w różnych ustawieniach kierunkowych, potem powrót do V-CAP CuTF, potem próba na wyjściu DACa lampowego Audio Note i podmiena Duelunda Cast Cu. Mam więc porównanie w różnych rolach i urządzeniach i pomiędzy nim a miedzinaym V-Capem i Duelundem.

Nie ma co mówić o brzmieniu tego kondensatora bez wygrzewania go minimum 50-60 godzin. Do tego czasu brzmienie jest słabe, powściągliwe, lekko zamulone i dziwne.
Potem się stabilizuje i otwiera.

1. Duelund AG-Cu vs. V-CAP CuTF we wzmacniaczu mocy, pomiędzy stopniami lampowymi.

Duelund brzmi drożej. Dźwięk jest rozłożony na wiele składowych, separuje instrumenty. Scena dźwiękowa jest głęboka. Wysokie tony są miło dźwięczne, bardzo subtelne, delikatne. Idealnie brzmi w muzyce klasycznej, kameralnej. Muzyka płynie, stąpa. Bass jest bardzo głęboki, majestatyczny

V-CAP powoduje, że obraz muzyczny się spłaszcza. Brzmi trochę jak głośnik szerokopasmowy. Przekaz muzyczny jest niezwykle spójny, zwarty. Skraje pasma są obecne ale nie zaznaczone. Więcej bum bum, dynamiki, zadziorności.  Scena muzyczna bardziej przesuwa się do przodu. Ton jest twardszy, ostrzejszy. Dobrze to pasuje charakterem do dobrego gramofonu. Mniej do kompaktu, który z natury jest zwykle bezemocjonalny. Taki jest V-CAP. Do rifów gitarowch, ostrych szarpnięć strun V-Cap jest idealny. Wprowadza napięcie. Duelund jest troche jak przelewający się gęsty złoty płyn skrzący się niuansami.

2. Duelund Cast AG-Cu vs. Duelund CAST Cu na wyjściu DACa lampowego

Podmiana 1:1. Wersja hybrydowa brzmi po prostu lepiej. Ma więcej niuansów, detalu. Charakter podobny, ale jednak srebro wprowadza dodatkowe mikro-niuanse. Głębokie, miłe, subtelne brzmienie. Jednoznacznie na TAK w stosunku do wersji czysto miedzianej.

Wnioski:

We wzmacniaczu mocy zostaje V-CAP CuTF. Spowodowane jest to także jego odpornością na wysokie temperatury tam panujące.
Hybrydowy Duelund Cu-Ag zostaje w DACu.

22.09.2014

Coraz bardziej podoba mi się Cu-Ag w Dacu. Trochę dziwne są wysokie tony, minimalnie oderwane od reszty i specyficznie akcentowane. Sugeruje to, że konstrukcja tego hybrydowego kondensatora to raczej srebrny bocznik, przypuszczalnie 1/10 pojemności miedzianej części niż coś w stylu 1:1, czyli 2x 0.22uF. Przypuszczam więc, że mamy 0.047uF Ag+ 0.42uF Cu. Sugeruje to również cena, bardziej zbliżona do wersji miedzianej niż srebrnej. Srebro ostro tanieje, więc może i cena końcowego produktu pójdzie za tym trendem....marzenie ściętej głowy...:-)

20.04.2015

Wiele się wyjaśniło. Duelund oferuje teraz część srebrną hybrydowego kondensatora osobno, jako 0.01uF, czyli jednak jest to bocznik. W moim przypadku mamy więc 0.46uF Cu+ 0.01uF Ag=0.47uF Ag/Cu, czyli mniej więcej stosunek pojemności 1:50, więc typowy bocznik.

Kondensator znalazł swoje miejsce we wzmacniaczu GM70 podmieniając interstage 1:1 na rdzeniu finemet.